sobota, 27 lutego 2016

Jak czuje się "gówniara" w ciąży?

Trudno w życiu pogodzić się z tym, że coś się kończy. Jeszcze trudniej to zaakceptować. Wszyscy będą mi współczuć, że teraz ugrząznę w pieluchach, zmarnowałam sobie życie, spieprzyłam młodość, nie skończę żadnej szkoły. Skończyły się za to czasy imprez i picia do białego rana, spanie do "obiadu", beztroskie lenistwo i szukanie przygód. Spływa to po mnie. Rzadko używam tego sformułowania. Mam to po prostu w dupie - pewnie większość z tych osób się nie myli, ale to we mnie rozkwita życie. Moja mała iskierka szczęścia, którą będę musiała już do końca swoich dni podpalać by nigdy nie zgasła. I żadna impreza czy beztroskie lenistwo przed telewizorem z paczką czipsów czy innych pyszności, na które ja karmiąc piersią, pewnie będę mogła się tylko poślinić, nie jest warte mojego wielkiego brzucha. 
Jak dobrze wiadomo ludzie będą też obgadywać, wymieniać te mniej i bardziej miłe spojrzenia. Będą czuli się lepsi od ciebie (imprezy itd.) Będą mówić, że sobie nie poradzisz. Najbliżsi pewnie wyjadą z jakimś tekstem typu "zawiodłaś nas młoda damo", hmm... Jak musi czuć się mój pies? Przecież jego też zawiodłam. Nie będzie już spacerów we dwoje, teraz będą spacery z psem i (o Boże) z wózkiem. Mam nadzieję, że zrozumie i mi wybaczy ;) 
Rób swoje i przyzwyczaj się, że ludzie lubią gadać... (Ciekawe czy wpadła, czy teraz będzie ślub, czy (za)mieszkają razem, czy wie kogo to dziecko...) chciałoby się powiedzieć JA pier... NO CIEKAWE! Nie daj się jednak nigdy sprowokować, nie warto. Poboli i przestanie (nie Ciebie - ICH, no, Ciebie też). Lej na to! Nie liczą się tylko chęci i ambicje innych (tj. Twojej nauczycielki, ciotki, stryjka, dziadka, koleżanek czy dalekiej kuzynki) niech zacznie się liczyć to co najważniejsze... A uwierz mi, nie ma w życiu nic ważniejszego niż... Żyć. I to nie byle jak żyć, byle do jutra, byle do piątku, byle do świąt. Nie możesz nigdy wstydzić się swojej miłości, a ta jedyna, prawdziwa i odwzajemniona bezwarunkowo, leży sobie wygodnie pod twoim sercem i pewnie za chwile zamówi podwójną porcję frytek, pizzę, litr coli i lody(albo śledzie z masłem orzechowym ;P ). Doceń to co masz i kochaj to z całego serca, by kiedyś zamykając oczy wiedzieć, że dałaś z siebie wszystko, bo dałaś siebie. NIE WARTO IŚĆ NA SKRÓTY. NAJLEPIEJ SMAKUJE TO, CO KOSZTOWAŁO NAS NAJWIĘCEJ! 




czwartek, 25 lutego 2016

Ostatni trymestr

Szkoda, że zdecydowałam się pisać tak późno, jednak wcześniej nie widziałam w tym sensu. Mój błąd, bo trzeba było, ale ja nie o tym ... :) 
Pamiętam, jak jeszcze niedawno siedziałam w gabinecie ginekologa, wpatrując się z zaciekawieniem w monitor, słysząc już bicie małego serduszka, "jak i gdzie doktor widzi tą fasolkę?" Pierwsze zdjecie USG, 6 tydzień, 6mm. Nieopanowana radość, ekscytacja, noszę w sobie malutkie ziarenko ryżu ;)
Dopiero teraz, kiedy zaczęliśmy III, a zarazem ostatni trymestr tego cudownego okresu, uświadomiłam sobie jak ten czas szybko leci! Oprócz kilku ubranek nie mam dla kuleczki nic ( brawo ja :D ) 
Brzuszek rośnie, kilogramów przybywa i wcale nie zganiam tego na dziecko, to wina lodów, czekolady i bitej śmietany, cóż nie ma co się usprawiedliwiać ;) od jakiegos czasu żywimy się w miarę zdrowo. W miarę, dlatego że nie można popadać w paranoje. Ba! Nawet nie potrafiłabym sobie odmówić czegoś słodkiego. Skłamałabym pisząc, że moje życie składa się teraz z 5-u zdrowych (najlepiej same warzywa i chude mięsko) posiłków, codziennie ćwiczę, a na czekoladę nie mogę patrzeć. Zachowujemy jednak zdrowy rozsądek i nie folgujemy sobie jak na początku. Każda kobieta w ciąży chyba wie, że maluszek w brzuchu uwielbia połykać słodkie wody, jest to udowodnione i tylko od nas zależy czy ograniczymy się do 3 kostek czy całej czekolady ;). Wracając do tematu.. Ostatni trymestr ciąży to czas, w którym dziecko powinno być najbardziej aktywne, ale jak wiadomo każde jest inne, moje na szczęście jest bardzo ruchliwe. To też sygnał, że  poród zbliża się wielkimi krokami i jeśli jeszcze się za to nie zabraliśmy to należałoby rozejrzeć się za wózkiem, wyprawką, łóżeczkiem, kosmetykami itp. Póki stan zdrowia nam pozwala ( wątpię, że w 38 tygodniu byłabym w stanie biegać po sklepach w poszukiwaniu tego wszystkiego ) coraz trudniej jest też wysiedzieć w jednym miejscu, biorąc pod uwagę, że mała rozpycha się rekami, nogami i wszystkim czym jej sie uda, a ja zwyczajnie męcze się siedząc w bezruchu, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Ciężej jest wejść po schodach, zrobić zakupy czy choćby zawiązać buty. Bóle głowy, kręgosłupa, miednicy, zmęczenie i nagły przypływ energii, humorki, tysiące myśli... Nie oszukujmy się ciąża potrafi dać w kość, ale warto, by później zobaczyć ten cudowny uśmiech części Ciebie samej, który wynagradza WSZYSTKO :) 


Od początku, czyli chwila wyjaśnienia..

Może zacznę od początku. Kiedyś myślałam, że młode matki to muszą mieć mega ciężko. Nieskończona szkoła, wzrok sąsiadek i rówieśników na sobie, plotki ( bo przecież NA PEWNO wpadka ) chęć luzu i zabawy nie idąca w parze z pieluchami, całodobową opieką i odpowiedzialnością za małe życie. Zachorowałam, zdałam sobie sprawę jak bardzo trzeba docenić życie, to co się dostaje każdego dnia, przecież nic dwa razy się nie zdarza. Przychodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że życie jest piękne i takie je trzeba brać każdego dnia. Uświadamiasz sobie, że nijak ma się opinia obcych Ci ludzi, plotki, brak sobotniej imprezy (która dla niektórych kobiet jest ważniejsza od szczęścia i domowego ciepła), do twoich marzeń i pragnień. Przestajesz przejmować się tym wszystkim co cie otacza, ale Ci nie służy. Zaczynasz snuć plany, by nic co piękne Cię nie ominęło, byś spełniła każde swoje marzenie, byś była szczęśliwa, założyła rodzinę. Moim pragnieniem było zostać młodą matką. Zmieniło się moje podejście do życia, świata i ludzi. Ja sama bardzo się zmieniłam. To co miałam i mam w głowie, to moje. Reszcie nie musiało i nadal nie musi odpowiadać moje zachowanie, myślenie, sposób bycia i życia - to również jest moje. Nikogo nie zmuszę do chwalenia mojej decyzji, ale też nie zależy mi na tym.. To tak krótko, dlaczego zdecydowałam się zajść w ciąże w tak młodym wieku. Dlaczego postanowiłam być szczęśliwa właśnie tu i teraz, a nie na przykład za 5 lat.. Dlatego, że szkoda czasu na zastanawianie się "co kto powie", życie bywa nieprzewidywalne, a jeśli czujemy się na siłach by coś zrobić - poprostu to zróbmy. Ja osobiście czuję potrzebę posiadania dziecka. Uważam, że nie ma w życiu nic piękniejszego. Młoda, pełna energii Mama, uśmiech szczęśliwego dziecka, rodzinne ciepło. To jest to, czego chciałam i co się spełnia. :)
Jednak tak jak wszystko, macierzyństwo w tym wieku ma swoje wady i zalety. kto dostrzega w tym jedno i drugie, to już indywidualna sprawa. :)