niedziela, 17 kwietnia 2016

Chciałam powiedzieć...

Ostatni miesiąc ciąży, to chyba najgorszy okres. Mówię Ci - dno. Ale pewnie jeszcze nie raz to usłyszysz od innych kobiet zanim sama zdecydujesz się na dziecko. To jest chyba zrobione specjalnie, żeby chciało się już urodzić i mieć to za sobą. 

Wszystko boli, wszystko dokucza, wszystko drażni, a nie wiadomo dlaczego. 

Źle, niewygodnie, boli, nie boli, skóra się rozciąga, brzuch się napina, zaraz pęknie, spać, nie spać, jeść, nie jeść, stać, leżeć, chodzić, sikać, płakać, śmiać się, kląć, wyzywać, kochać się, robić zakupy... Wszystko naraz ! 

Mięśnie wysiadają, kręgosłup do wymiany, obrzęki, ciało puchnie, nabiera wody, czujesz się coraz większa. Kości się rozchodzą, ból w pachwinach i miednicy taki że ledwo wstajesz z łóżka. Skurcze - śpisz z ciągle ugiętymi nogami. Na twarzy wyglądasz jak jedna wielka kula. Ledwo założysz buty przed wyjściem, a już jesteś zmachana. Na wagę już nawet nie chcesz wchodzić. Kostki i stopy (kiedyś gdzieś tam je widziałam) spuchnięte do niemożliwych rozmiarów. Ruchy dziecka to istna męczarnia, czasami całą dobę wierci się i kręci wbijając swoje małe zgrabne stópki w żebra, napiera z całej siły na pęcherz i kanał, ale i tak modlisz się by nie przestało. Sprawa hormonów - uważasz, że nie da się wymyślać niestworzonych historii, zatruwać życia swojemu facetowi i płakać do ściany bez powodu? Oczywiście, że się da!

No ale kiedyś musi nadejść "ten" czas, kiedy już błagasz, by się zaczęło. Czekasz na to z mniejszą lub większa niecierpliwością. Natura dobrze to wymyśliła. Taka jest druga strona medalu. Tego cudownego, radosnego czasu. 

Wiadomo, że tak pięknie było do trzeciego trymestru, kiedy z błyskiem w oku i zapałem biegało się po mieście, do rodziny, do znajomych i było się w pełni sił, energii i góry przenosić. Wyprawkę kompletować. Herbatki z przyjaciółką pić. Długie, gęste włosy, mocne paznokcie, świetny nastrój. Beztroskie lenistwo, beztroskie obżarstwo. Niebo. Pełnia życia! Teraz.. Teraz mam ochotę tylko leżeć, ewentualnie wyjść na spacer dotlenić Nas i czekać aż się zacznie ;) 

Czy mam chwile zwątpienia? Czasem przychodzi taki moment, że z chęcią wypiłabym pół butelki wina, najadła się sushi i carpaccio albo całą noc uprawiała dziki seks. Chciałabym nie patrząc na nic wyjechać byle gdzie. Wyjść, nie wracać, nie oglądać się za siebie. Tak, tak... Jestem tylko i aż człowiekiem. Bycie mamą nie zmienia tego, że wciąż chce być sobą. Nie udawajmy, że WSZYSTKO jest kolorowe, nad głową ćwierkają ptaszki a ja mam ochotę na nieprzespane noce. Do wielu przyjemności będę mogła wrócić, ale nie oszukujmy się - wiele z nich zostanie tylko wspomnieniem w tle. I wiesz co, to jest mało istotne. Wciąż pragnę tego jak nienormalna. 

Ale do czego dążę.. Nie patrz na mnie przez pryzmat tego jaka jestem, a jaka być powinnam. Co mam, a czego nie. Jestem i zawsze będę sobą, cieszę się, że już bliżej niż dalej do ujrzenia i przytulenia mojej małej. Ciesze się, że po prostu ze mną jest. To, że przez ostatnie dni przeklinam wszystko nie świadczy o tym, że jestem złą matką. 
Spójrz na mnie pod kątem tego jaka dla Ciebie jestem, jak się staram, co dla Ciebie robię, ile chce ci dać i co ty możesz wnieść w moje życie. A jeżeli nie potrafisz się określić, to nie patrz na mnie wcale, bo to znaczy, że nie jesteś wystarczająco blisko by móc mnie oceniać. Zajmij się sobą, swoimi bliskimi, przyjaciółmi, bo prawdopodobnie poświęcasz swój cenny czas niewłaściwej osobie. 

Nawet choćby wszystkie przyjemności zostały słodkim wspomnieniem, a ja miałabym tak siedzieć i narzekać do rozwiązania (albo aż mała dorośnie) to nie żałuję. Wszystko w życiu trzeba brać ze zdrowym dystansem i nie zapominać, że oprócz rodzicem człowiek zawsze powinien być tym kim chce być. Ja jeszcze chwilę sobie ponarzekam, pomarudzę i już nie mogę się doczekać, kiedy pierwszy raz zobaczę uśmiech mojego maleństwa. I z miną umęczonej ciężarówki, z całą pewnością stwierdzam, że chciałabym mieć już ją przy sobie :) Miłego dnia! 

piątek, 18 marca 2016

Dlaczego odkładamy macierzyństwo na "potem" ?

Od dłuższego czasu zastanawiam się, dlaczego macierzyństwo, a zwłaszcza w młodym wieku, jest coraz częściej nieakceptowane przez społeczeństwo. Dlaczego coraz więcej kobiet, a nawet i mężczyzn odkłada to na "potem", gdyby "potem" miało się coś zmienić. No i dlaczego wszystko spada na nas kobiety, a facet? Bez faceta nie ma dziecka, wiec dlaczego macierzyństwo, a nie rodzicielstwo. Nie tylko my jesteśmy odpowiedzialne za stworzenie rodziny..

Dla mnie jasne jest, że każdy ma choćby najmniejsze obawy. Ja też z dnia na dzień nie zaszłam w ciążę, bo sobie wymyśliłam, że chce dziecko. Długo się zastanawiałam i do tej pory mam obawy, ale to nie zmienia faktu, że to nadal niczego nie zmienia. 
Jeżeli czujesz, że chcesz być mamą, masz podstawowe warunki i jesteś silna psychicznie, to nie czekaj. Nie czekaj aż kupisz mieszkanie, wybudujesz dom czy zaczniesz zarabiać kokosy. Nie czekaj aż zaliczysz Paryż, Cypr czy gorące plaże Hiszpanii i Karaiby. Nie przekładaj telewizyjnego luksusu i ambicji innych nad decyzję o dziecku. 

Ciągłe przekładanie tej decyzji na "potem", szukanie wymówek, strach przed ludźmi i przed samą sobą. 
"Jestem JESZCZE za młoda, mam za małe mieszkanie, za mało zarabiam, co ze studiami, nie kupię przecież używanych ubranek i wózka, chce być wolnym duchem" tak można w nieskończoność. Tylko po co? Naprawdę to "wszystko" ma większą wartość niż miłość twojego dziecka? 

Sama kiedyś miałam dylemat. A szybko pojawiły się u mnie myśli o macierzyństwie. Zawsze chciałam przejść przez nie w pięknie urządzonym mieszkaniu, a najlepiej domu z ogrodem. Wypoczęta, pełna energii, w super dopasowanych ciążowych ubraniach, codziennie biegającą na zajęcia dla ciężarnych. Perfekcyjna pani domu. Matka Polka po prostu. Wszystko chciałam SAMA. Dzieci oczywiście w najdroższych, modnych ubrankach, zadowolone, szczęśliwe, bawiące się w ogrodzie. Sielanka. A to wszystko za sprawą mediów promujących życie, które mało ma wspólnego z naszym codziennym. Wszystko drogie, komfortowe i do bólu przesiąknięte idealizmem. Serio? Też myślałam, ze to są MOJE marzenia, dopóki nie poczułam małych stópek pod sercem. "Marzenia, które wcale nie są twoimi marzeniami" powodują, że odkładasz rodzicielstwo, bo przecież ciuchy z sieciówek, 28m w kamienicy i wakacje u babci na wsi... To z pewnością jeszcze nie czas na dziecko. 

Ile z nas miało obawy przed zajściem w ciąże? Ile z nas pomyślało, by poczekać jeszcze z dwa, trzy lata, ewentualnie siedem. Zabezpieczyć i zapewnić sobie i maluszkowi to piękne życie w luksusie? Noo...? Ja pierwsza podnoszę rękę. W pewnym momencie otrzeźwiałam i ta decyzja była najlepsza. Też czytam kolorowe, śliczne blogi. Oglądam romantyczne filmy. Wiecie które, te w których aż roi się od cudowności, gadżetów dla mam i dzieci, wszystko markowe, idealne, hajlajf i tylko zazdrościć. Ale potrafię to oddzielić od rzeczywistości, na którą mnie stać i wcale się tego nie wstydzę. I żadna z nas nie powinna. Nie ma czego :) 

Oczywiście - nikogo nie można zmusić do założenia rodziny. Są kobiety, które z góry założyły, że swoje życie chcą poświecić karierze, podróżowaniu, pracy, ale prędzej czy później pożałują, że nie zdążyły zajść w ciążę. Te, które zamiast szukać pozytywów i rozwiązań, planu na samą siebie, wolą zająć się użalaniem nad niska pensją, "beznadziejnym" życiem, popadaniem w depresje.. Też w końcu pożałują. Przykre, ale to tylko moje zdanie ;). A niektóre kobiety po prostu nigdy nie poczuły i nie poczują instynktu, no i na to tez się nic nie poradzi. Żeby mieć trzeba chcieć. Nie odwrotnie. 

Ja o dziecku marzyłam od zawsze. Ale wiem też, że jestem uparta, mam swój rozum i ambicje. Nie dam się zamknąć w domu czy stłamsić przez społeczeństwo które jak mantrę będzie powtarzać mi, ze jestem głupia i mogłam poczekać. Poczekamy owszem i wtedy zobaczymy komu wyjdzie na dobre. Mam plan na siebie i życie. Nic jednak na sile. Do wszystkiego musiałam dojrzeć. Każdą decyzję należy podejmować na spokojnie, ale nie przekładać jej ciągle na dalekie potem. Jestem też zdania, że młoda kobieta będzie w stanie więcej znieść i przeżyć, nie tylko jako mama, ale tez żona, kochanka, pracownica i przyjaciółka... 

Mówi się, że każdy moment na dziecko jest nieodpowiedni. Coś w tym jest, bo wiadomo to najtrudniejsza decyzja w życiu. Inne można jakoś odwrócić, zmienić, są łagodniejsze i łatwiejsze do zaakceptowania. No ale w takim razie kiedy? Szkoła średnia - rówieśnicy i babcie zasypią nas wrednymi spojrzeniami i gadaniną o życiu. Wstyd. Studia - za szybko, trzeba ukończyć. Po studiach - nie, no gdzie, trzeba znaleźć dobrze płatną prace i wziąć ślub. Po ślubie należałoby się sobą nacieszyć, wycieczki, beztroskie życie itp. W wieku trzydziestu lat spełniamy się zawodowo. Za to po trzydziestce rozpędzamy się na tyle, ze zal przerywać. Dobra, wiec przed czterdziestką?... Aaa sorry, bye! Chyba, że podejmujesz ryzyko na skrzywdzenie własnego dziecka (nie mówię, że każda ciąża w tym wieku kończy się chorobą!) 

To nie jest post o zachodzeniu w ciążę na siłę. Z byle kim, byle gdzie, bez grosza przy duszy. Goła i wesoła. Nie. Nie chodzi też o wyznacznik wieku idealny na zajście w ciążę - to jest, a raczej powinno być w głowie każdej kobiety. Drażni mnie jednak fakt, że ludzie tak dużo mówią a mało robią. Ja urodzę mając 18 lat i co z tego? Będę gorszą matka? Nie sądzę. Uważam, ze wręcz przeciwnie. Wszystko przede mną. A kiedy trzydziestki w ciąży zauważą ten szczegół i stwierdzą, że "może nic by się nie stało, gdybym zdecydowała się prędzej" - ja z moja córką będziemy pewnie gdzieś na imprezie dobrze się RAZEM bawiąc (trochę dystansu, proszę).
I z tym was zostawię :) 


piątek, 11 marca 2016

Siarkowa walka z wypryskami

U mnie większość problemów zaczęła się mniej więcej w połowie ciąży. Mam skórę wrażliwą i delikatną, a hormony teraz też robią swoje. W tym okresie nasilił się problem z niedoskonałościami, a jest to upierdliwe jak wrzód na dupie ;). Nie można sobie tak jakby się chciało eksperymentować, próbować no i nie wszystkie kosmetyki są bezpieczne w tym czasieWalczę z niedoskonałościami na ramionach, łopatkach, brzuchu (co po przeanalizowaniu wszystkich kosmetyków wskazuje na BioOil), twarzy i dekolcie. Ale przechodząc do rzeczy...



   

HIGIENA 

Na najbardziej problematyczne strefy używam obecnie mydła do całego ciała Barwa Siarkowa. Kiedyś miałam już styczność z tymi produktami, ale dopiero teraz je doceniłam. W przeszłości zrezygnowałam z tej serii ze względu na okropny zapach, który teraz producenci chyba zmienili, bo mega mi się podoba. Przypomina mi napój "Sprite" z domieszką czegoś słodkiego. Może to kwestia hormonów, albo po prostu matka dojrzała do tych kosmetyków. W ogóle nie czuć siarki. Ale ja nie o zapachu, a o działaniu chciałam ;) Zauważyłam ze już po około trzech dniach mycia (nie szorowania) ciała zaczęły znikać znienawidzone krostki, a po nowych niespodziankach póki co nie ma śladu. Mydło jest bardzo delikatne, ale działa skutecznie i głęboko oczyszcza. Skóra po nim nie jest przesuszona czy napięta, a zapach (w tym wypadku niestety) nie utrzymuje się długo, więc nikomu nie powinien przeszkadzać podczas jak i po kąpieli. Co do wydajności, butelka 300ml wystarcza mi na niecały miesiąc, ale wiadomo ze zależy jak kto lubi się myć ;) . Pieni się bardzo dobrze. Ma za zadanie głównie zabijać bakterie, regenerować podrażniona skórę, zmniejszać stany zapalne i zapobiegać powstawaniu nowych. Słodzenie słodzeniem, ale te kosmetyki naprawdę działają tak jak powinny


  

Jeśli chodzi o twarz i dekolt, to z tej samej serii używam żelu stworzonego do tej partii. Jego skład jest bardziej bogatszy w składniki odżywcze choćby takie jak proteiny pszeniczne. Pieni się normalnie. Szału nie ma, ale do mycia tej części to akurat nie jest potrzebne. Jest wydajny, bo przy codziennym stosowaniu rano i wieczorem wystarcza na około 1,5 miesiąca. Tak jak zapewnia producent dokładnie oczyszcza pory, zmniejsza stany zapalne, ogranicza pojawianie się nowych zmian, ale nie zauważyłam, by twarz pozostawała nawilżona. Jest za to minimalnie zmatowiona w strefie T, choć to akurat szczegół w tym wszystkim.
Co jakiś czas wspomagam się mlecznym płynem do higieny intymnej z kwasem mlekowym. Dla niektórych może być to szok, a niektórzy z Was doskonale wiedza o co chodzi. Płyn z dodatkiem kwasu mlekowego idealnie koi podrażnioną skórę, pomaga zachować prawidłowe pH i nic po nim nie swędzi. Łagodzi stany zapalne, ale nie zapobiega powstawaniu pryszczy. Najczęściej sięgam po mleczka z Ziaji, ale Biały jeleń z kwasem mlekowym też sprawdza się świetnie. Z resztą.. Kwas mlekowy nie tylko na skórze daje zbawienne efekty, ale o tym może później :) 


 
PIELĘGNACJA CERY TRĄDZIKOWEJ I NAWILŻANIE

Co do pielęgnacji ciała - po pierwsze, to że mamy skłonności do wyprysków czy przebarwień nie oznacza, że musimy przestać ją nawilżać. Sucha skóra broni się, przez co wytwarza więcej sebum, a co za tym idzie - jeszcze więcej wyprysków. Także (zwłaszcza w ciąży) nawilżamy, nawilżamy i jeszcze raz nawilżamy. Wiadomo, ze ciężarna bardziej skupi się na brzuchu i piersiach, jednak nie zapominajmy o pielęgnacji również reszty ciała. Używaj tego na co Cię stać (choć z doświadczenia wiem, że nie zawsze droższe znaczy lepsze), co najbardziej odpowiada Twojej skórze. Warto wybierać kosmetyki naturalne (Ziaja, sklepy zielarskie, apteki itp.) bo te zazwyczaj nie uczulają, ładnie pielęgnu i pachną, ale są lżejsze dla już podrażnionej skóry, często poranionej od wyciskania i majstrowania przy naszych niespodziankach ;)




 Twarz to bardziej indywidualna sprawa, każda z nas ma inna cerę i każda reaguje inaczej. Ja używam na twarz oleju kokosowego, koziego mleka, albo kremu oliwkowego. Pielęgnacja zależy od nas samych. Sprawa jest prosta - używamy tego, co nam służy, byleby nie zapychać niepotrzebnie porów i dać skórze oddychać.



ZAPOBIEGANIE

Ale ... Lepiej zapobiegać niż leczyć. Tylko jak? A no tak, by przede wszystkim zwrócić uwagę na takie proste rzeczy jak:
- Trzymamy łapki przy sobie, nie dotykamy twarzy rękami,
- telefon, tak często jak to możliwe czyścimy ekran. Kiedy rozmawiamy przez komórkę wszystkie bakterie przeskakują sobie pięknie na nasze policzki i rozsiadają się wygodnie na całej twarzy, a nikt przecież nie lubi niechcianych gości ;) ,
- zmieniamy pościel przynajmniej raz na 2-3 tygodnie,
- nie robimy peelingów gruboziarnistych, w niczym to nie pomaga, a jedynie bardziej szkodzi rozsiewając bakterie i podrażniając dodatkowo stan zapalny,
- jako kobiety nie zrezygnujemy w tej sytuacji z kosmetyków, dlatego wybieramy te antybakteryjne, najczęściej w sztyfcie lub kremie, które dodatkowo minimalnie pomogą wysuszyć krostki,
- zawsze, ale to zawsze zmywamy makijaż. A jeśli naprawdę ci się nie chce, to zastanów się, czy wolisz poświecić 3 minuty padając na twarz ze zmęczenia, czy później tydzień na walce z wypryskami ;)

 

Może któraś z Was też ma dość niespodzianek.. Nie ma co patrzeć w lustro i płakać tylko znaleźć przyczynę i od razu zacząć działać :)

środa, 9 marca 2016

List z brzuszka

Może to nieodpowiedni temat, może nawet trochę dziwny. A może wy też zastanawiałyście się kiedyś, co chciałoby powiedzieć wam wasze dziecko w brzuszku? Ja właśnie teraz zaczęłam zastanawiać się " o co jej może chodzić " 😄 

"Hmm.. Hej Mamo, przebywam już siedem miesięcy pod Twoim sercem. Dokładnie to 29 tygodni i 3 dni, każdego dnia wsłuchuje się w jego bicie. To pomaga mi się uspokoić, ale tez dzięki niemu wiem, kiedy jesteś smutna, wesoła, zdenerwowana a nawet zmęczona. Zauważyłam, że bardzo szybko rosnę. Słyszałam nieraz jak chwaliłaś mnie przy tatusiu i innych ludziach. Chwalisz się, że jestem zdrowa, duża i silna. Wczoraj powiedziałaś, że będziecie mieć w domu strongmena czy kogoś takiego... Chyba chodziło ci o to, że lubię jeździć stópkami po twoich żebrach, bawić się pępowiną, rozpychać łokciami i kolanami, a rączkami tak długo szukam twojej dłoni, aż położysz ją na brzuchu i pogłaszczesz po mojej. Wiem już, że jestem twoim promyczkiem słońca w gorsze dni, małą księżniczką, całym światem i .. Kuleczką? Chyba nie mam tak na imię? Nie rozumiem jeszcze dlaczego ukrywasz jak tata nazywa mnie kiedy mówi do brzuszka, ale ciii to będzie nasza wspólna tajemnica. Mamusiu, to coś obok znowu bulgocze. Chyba mam ochotę na to co jedliśmy przed chwilą.. To była pizza tak? Przepraszam, że czujesz się przygnębiona kiedy wciskamy się w twoje stare jeansy, wtedy zawsze staram się robić wszystko by usłyszeć jak się śmiejesz i gilgocze cie po bokach, żeby przypomnieć ci jak bardzo cie kocham i jestem tu dla Ciebie, po to by sprawiać Ci radość. Byś była szczęśliwa. Mamo, a czy tatuś wrócił już z pracy? Za chwilę pewnie będziecie rozmawiać jak co dzień, a On przywita się ze mną tymi całusami które tak lubię. Tak bardzo oboje się cieszycie kiedy na nie reaguje. 
Tatusiu, a mama mówi, że będę bardzo podobna do ciebie. Mówi też, że mnie bardzo kochasz i czekasz na mnie tak jak Ona. Czuję wielką radość kiedy do mnie mówisz, twój głos rozpoznam wszędzie. I lubię jak przytulasz nas do siebie. Czasami przez to gnieciecie mój coraz ciaśniejszy domek, ale nie jestem na was zła. Tato... A czemu mama czasami płacze? Czy ona myśli wtedy, ze my jej nie kochamy, a może boi się, że sobie z nami nie poradzi? Ja obiecuje być grzeczna, ty tez jej to obiecaj. Nie chce by mama płakała i myślała ze nie da rady, wtedy mi tez jest smutno. Na szczęście rzadko jej się to zdarza. Codziennie za to słyszę jak się śmieje, ciągle czuje ciepło jej dłoni nade mną, hmm przecież nie musi mnie pilnować. Tu, w jej brzuszku jest bezpiecznie. Nie pada na mnie deszcz, nie lubimy z mama deszczu. Nie jest mi tu zimno, ale to ogromne ciepło to chyba od jej serca. Wiem, że się martwi i obserwuje każdy mój ruch. Czy mama nigdy nie śpi? Wiesz tato, ona jest chyba takim aniołkiem, który cały czas czuwa i czeka na mnie, aż się spotkamy.
Tatusiu.. Obiecaj, że będziesz już zawsze przytulał nas przed snem. Bardzo tęsknimy kiedy musisz być w pracy. Chciałabym już objąć raczkami twoją szyję, ale pani doktor mówi, że muszę być cierpliwa i jeszcze trochę zostać u mamusi, bo jestem za malutka by odwdzięczyć ci się za te wszystkie buziaki w brzuszek i uśmiechać się do Ciebie zawsze... Nawet o 4:00 rano kiedy za godzinę będziesz musiał wychodzić do pracy, ale i tak staniesz przy moim łóżeczku kiedy ja będę wyspana, by mama mogła odpocząć. Chciałabym już pójść z Tobą na pierwszy wiosenny spacer byś pokazał mi cały świat. Mówisz, że świat jest piękny, bo masz Nas. Mama często powtarza, ze jeszcze nigdy nie czuła się tak bardzo szczęśliwa i spełniona. Mówi do mnie dużo miłych i ciepłych slow, o mnie i o tobie. O Was też mi opowiada. Ale ja i tak czekam zawsze aż zaczniesz wygłupiać się do brzuszka, wtedy tak bardzo się ciesze. Posprzątałyśmy z mama dziś caaały dom, pomagałam jej, żeby szybciej mogła się położyć, byłam bardzo ruchliwa i przebierałam nóżkami tak mocno i szybko, kiedy chodziłyśmy po domu w tą i z powrotem i znowu, bo mama czegoś zapomniała. Kiedy Ona odpoczywa, zabawa jednak smakuje mi najlepiej. Smakuje ... Tatusiu, wiem że jest już późno, ale czy przywiózłbyś mi coś dobrego do brzuszka? Chyba mam ochotę na lody pistacjowe i jedzenie od tych panów co maja oczka jak ziarenko ryżu. No wiesz, to które rzadko można dostać w naszym mieście o tej porze, ale to chyba nie problem ;) ? Ciekawe czy mama też lubi kiedy przytulam się w nocy do ... Pęcherza? Tak, tak właśnie mama to nazywa kiedy czasami wspomina, że muszę ją bardzo kochać, wiec robię to bardzo często, tulę z całej siły, by nie zapomniała o mnie. Jestem już zmęczona bo kiedy pisałam do Ciebie to cały czas bawiłam się z mamą, żeby lepiej się skupić. Kocham Cie Tatusiu! Do zobaczenia!"



Obserwując moje dziecko cały dzień, myślę że właśnie to chciałaby nam dziś powiedzieć ;) 

sobota, 27 lutego 2016

Jak czuje się "gówniara" w ciąży?

Trudno w życiu pogodzić się z tym, że coś się kończy. Jeszcze trudniej to zaakceptować. Wszyscy będą mi współczuć, że teraz ugrząznę w pieluchach, zmarnowałam sobie życie, spieprzyłam młodość, nie skończę żadnej szkoły. Skończyły się za to czasy imprez i picia do białego rana, spanie do "obiadu", beztroskie lenistwo i szukanie przygód. Spływa to po mnie. Rzadko używam tego sformułowania. Mam to po prostu w dupie - pewnie większość z tych osób się nie myli, ale to we mnie rozkwita życie. Moja mała iskierka szczęścia, którą będę musiała już do końca swoich dni podpalać by nigdy nie zgasła. I żadna impreza czy beztroskie lenistwo przed telewizorem z paczką czipsów czy innych pyszności, na które ja karmiąc piersią, pewnie będę mogła się tylko poślinić, nie jest warte mojego wielkiego brzucha. 
Jak dobrze wiadomo ludzie będą też obgadywać, wymieniać te mniej i bardziej miłe spojrzenia. Będą czuli się lepsi od ciebie (imprezy itd.) Będą mówić, że sobie nie poradzisz. Najbliżsi pewnie wyjadą z jakimś tekstem typu "zawiodłaś nas młoda damo", hmm... Jak musi czuć się mój pies? Przecież jego też zawiodłam. Nie będzie już spacerów we dwoje, teraz będą spacery z psem i (o Boże) z wózkiem. Mam nadzieję, że zrozumie i mi wybaczy ;) 
Rób swoje i przyzwyczaj się, że ludzie lubią gadać... (Ciekawe czy wpadła, czy teraz będzie ślub, czy (za)mieszkają razem, czy wie kogo to dziecko...) chciałoby się powiedzieć JA pier... NO CIEKAWE! Nie daj się jednak nigdy sprowokować, nie warto. Poboli i przestanie (nie Ciebie - ICH, no, Ciebie też). Lej na to! Nie liczą się tylko chęci i ambicje innych (tj. Twojej nauczycielki, ciotki, stryjka, dziadka, koleżanek czy dalekiej kuzynki) niech zacznie się liczyć to co najważniejsze... A uwierz mi, nie ma w życiu nic ważniejszego niż... Żyć. I to nie byle jak żyć, byle do jutra, byle do piątku, byle do świąt. Nie możesz nigdy wstydzić się swojej miłości, a ta jedyna, prawdziwa i odwzajemniona bezwarunkowo, leży sobie wygodnie pod twoim sercem i pewnie za chwile zamówi podwójną porcję frytek, pizzę, litr coli i lody(albo śledzie z masłem orzechowym ;P ). Doceń to co masz i kochaj to z całego serca, by kiedyś zamykając oczy wiedzieć, że dałaś z siebie wszystko, bo dałaś siebie. NIE WARTO IŚĆ NA SKRÓTY. NAJLEPIEJ SMAKUJE TO, CO KOSZTOWAŁO NAS NAJWIĘCEJ! 




czwartek, 25 lutego 2016

Ostatni trymestr

Szkoda, że zdecydowałam się pisać tak późno, jednak wcześniej nie widziałam w tym sensu. Mój błąd, bo trzeba było, ale ja nie o tym ... :) 
Pamiętam, jak jeszcze niedawno siedziałam w gabinecie ginekologa, wpatrując się z zaciekawieniem w monitor, słysząc już bicie małego serduszka, "jak i gdzie doktor widzi tą fasolkę?" Pierwsze zdjecie USG, 6 tydzień, 6mm. Nieopanowana radość, ekscytacja, noszę w sobie malutkie ziarenko ryżu ;)
Dopiero teraz, kiedy zaczęliśmy III, a zarazem ostatni trymestr tego cudownego okresu, uświadomiłam sobie jak ten czas szybko leci! Oprócz kilku ubranek nie mam dla kuleczki nic ( brawo ja :D ) 
Brzuszek rośnie, kilogramów przybywa i wcale nie zganiam tego na dziecko, to wina lodów, czekolady i bitej śmietany, cóż nie ma co się usprawiedliwiać ;) od jakiegos czasu żywimy się w miarę zdrowo. W miarę, dlatego że nie można popadać w paranoje. Ba! Nawet nie potrafiłabym sobie odmówić czegoś słodkiego. Skłamałabym pisząc, że moje życie składa się teraz z 5-u zdrowych (najlepiej same warzywa i chude mięsko) posiłków, codziennie ćwiczę, a na czekoladę nie mogę patrzeć. Zachowujemy jednak zdrowy rozsądek i nie folgujemy sobie jak na początku. Każda kobieta w ciąży chyba wie, że maluszek w brzuchu uwielbia połykać słodkie wody, jest to udowodnione i tylko od nas zależy czy ograniczymy się do 3 kostek czy całej czekolady ;). Wracając do tematu.. Ostatni trymestr ciąży to czas, w którym dziecko powinno być najbardziej aktywne, ale jak wiadomo każde jest inne, moje na szczęście jest bardzo ruchliwe. To też sygnał, że  poród zbliża się wielkimi krokami i jeśli jeszcze się za to nie zabraliśmy to należałoby rozejrzeć się za wózkiem, wyprawką, łóżeczkiem, kosmetykami itp. Póki stan zdrowia nam pozwala ( wątpię, że w 38 tygodniu byłabym w stanie biegać po sklepach w poszukiwaniu tego wszystkiego ) coraz trudniej jest też wysiedzieć w jednym miejscu, biorąc pod uwagę, że mała rozpycha się rekami, nogami i wszystkim czym jej sie uda, a ja zwyczajnie męcze się siedząc w bezruchu, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Ciężej jest wejść po schodach, zrobić zakupy czy choćby zawiązać buty. Bóle głowy, kręgosłupa, miednicy, zmęczenie i nagły przypływ energii, humorki, tysiące myśli... Nie oszukujmy się ciąża potrafi dać w kość, ale warto, by później zobaczyć ten cudowny uśmiech części Ciebie samej, który wynagradza WSZYSTKO :) 


Od początku, czyli chwila wyjaśnienia..

Może zacznę od początku. Kiedyś myślałam, że młode matki to muszą mieć mega ciężko. Nieskończona szkoła, wzrok sąsiadek i rówieśników na sobie, plotki ( bo przecież NA PEWNO wpadka ) chęć luzu i zabawy nie idąca w parze z pieluchami, całodobową opieką i odpowiedzialnością za małe życie. Zachorowałam, zdałam sobie sprawę jak bardzo trzeba docenić życie, to co się dostaje każdego dnia, przecież nic dwa razy się nie zdarza. Przychodzi moment, w którym zdajesz sobie sprawę, że życie jest piękne i takie je trzeba brać każdego dnia. Uświadamiasz sobie, że nijak ma się opinia obcych Ci ludzi, plotki, brak sobotniej imprezy (która dla niektórych kobiet jest ważniejsza od szczęścia i domowego ciepła), do twoich marzeń i pragnień. Przestajesz przejmować się tym wszystkim co cie otacza, ale Ci nie służy. Zaczynasz snuć plany, by nic co piękne Cię nie ominęło, byś spełniła każde swoje marzenie, byś była szczęśliwa, założyła rodzinę. Moim pragnieniem było zostać młodą matką. Zmieniło się moje podejście do życia, świata i ludzi. Ja sama bardzo się zmieniłam. To co miałam i mam w głowie, to moje. Reszcie nie musiało i nadal nie musi odpowiadać moje zachowanie, myślenie, sposób bycia i życia - to również jest moje. Nikogo nie zmuszę do chwalenia mojej decyzji, ale też nie zależy mi na tym.. To tak krótko, dlaczego zdecydowałam się zajść w ciąże w tak młodym wieku. Dlaczego postanowiłam być szczęśliwa właśnie tu i teraz, a nie na przykład za 5 lat.. Dlatego, że szkoda czasu na zastanawianie się "co kto powie", życie bywa nieprzewidywalne, a jeśli czujemy się na siłach by coś zrobić - poprostu to zróbmy. Ja osobiście czuję potrzebę posiadania dziecka. Uważam, że nie ma w życiu nic piękniejszego. Młoda, pełna energii Mama, uśmiech szczęśliwego dziecka, rodzinne ciepło. To jest to, czego chciałam i co się spełnia. :)
Jednak tak jak wszystko, macierzyństwo w tym wieku ma swoje wady i zalety. kto dostrzega w tym jedno i drugie, to już indywidualna sprawa. :)